Comet na Androida – mobilna przeglądarka myśląca jak asystent AI

Czy mobilna przeglądarka powinna umieć nie tylko otwierać karty, ale też myśleć, streszczać i działać za nas? Perplexity uważa, że tak – i właśnie przenosi ten pomysł na Androida.

Comet, „przeglądarka z asystentem”, wjeżdża dziś na Google Play. To jedno z pierwszych poważnych podejść do mobilnego przeglądania, w którym AI nie jest dodatkiem, tylko rdzeniem. Głosowe rozmowy o tym, co masz w kartach, streszczenia „tu i teraz”, a w tle agent, który potrafi rozpoznać kontekst i zrobić część roboty. Zainteresowani? Powinniście być – bo jeśli coś ma wywrócić nudny układ sił na mobilnym rynku, to właśnie takie hybrydy.

Przez ostatni rok AI wędrowała do przeglądarek bocznymi drzwiami: wtyczki, boczne panele, czasem kontekstowe podpowiedzi. Comet stawia sprawę inaczej. Na desktopie wystartował najpierw dla subskrybentów, a potem dla szerszej publiki. Teraz ląduje na Androidzie, gdzie walka o uwagę jest brutalna, a Chrome dominuje. Jeśli „przeglądarka-agenta” ma mieć sens, to właśnie w telefonie, w którym czytamy, szukamy i kupujemy najwięcej – i w którym od kliknięcia do decyzji jest najkrótsza droga. [10]

Futurystyczny interfejs przeglądarki mobilnej na smartfonie w ciemnej scenerii.
Grafika koncepcyjna (AI)

Co potrafi na starcie

Na poziomie interfejsu Comet wygląda jak przeglądarka, bo nią jest: karty, pasek adresu, startowe widżety. Pod maską działa jednak asystent Perplexity. Możesz „zapytać przeglądarkę” o to, co masz otwarte – jednym poleceniem zebrać najważniejsze punkty z kilku kart, porównać oferty, wytłumaczyć akapit z raportu. Głosowe rozmowy działają wprost w aplikacji, więc zamiast przepisywać, mówisz: „Podsumuj te trzy artykuły i powiedz, co się nie zgadza”.

Ilustracja interfejsu przeglądarki mobilnej Comet na Androida w stylu 2.5D.
Grafika koncepcyjna (AI)

Perplexity można ustawić jako domyślną wyszukiwarkę, a sam Comet ma wbudowaną blokadę reklam. Ciekawostka: gdy asystent robi coś „za ciebie” – np. przegląda wyniki, klika odnośniki, zbiera dane – widzisz, jakie kroki podejmuje. To ważne, bo agent, który działa jak czarna skrzynka, szybko traci zaufanie. Na minus: na razie nie zsynchronizujesz historii przeglądania między urządzeniami. Bolesne, jeśli liczysz na płynny przeskok z desktopu na telefon. [5]

Ta mobilna premiera nie wzięła się znikąd. Kilka tygodni testów w ograniczonej becie pokazało, że androidowa wersja idzie śladem desktopu: sprawna nawigacja, ciemny motyw od pierwszego dnia, sensowne zarządzanie kartami i podpowiedzi, co można „zapytać” w danym kontekście. Pytanie było tylko jedno: ile „agentowości” dostaniemy na telefonie od pierwszego dnia? Wersja oficjalna: większość kluczowych funkcji jest na miejscu, a ambitniejsze klocki dojeżdżają.

Dlaczego to ma znaczenie

Na urządzeniach mobilnych „AI w przeglądarce” to dziś głównie przystawka. Google dołożyło Geminiego do Chrome’a, ale to raczej rozszerzenie niż nowy sposób używania sieci. ChatGPT-owe eksperymenty krążą wokół komputerów. Comet jest jednym z pierwszych projektów, które próbują przepisać mobilne przeglądanie tak, by asystent był gospodarzem, a nie gościem. [1]

Kontekst rynkowy? Chrome dominuje, Safari broni iOS-owego ogrodu, a reszta – Samsung Internet, Opera, Firefox – walczy o ochłapy. Jeśli ktoś z zewnątrz ma szansę wbić się klinem, musi przyjść z czymś, czego inni nie mają. Perplexity stawia na agentów, czyli automaty, które łączą wyszukiwanie, czytanie i wykonywanie prostych czynności. Prozaiczny przykład: zamiast otwierać pięć kart o słuchawkach, prosisz Cometa o shortlistę i porównanie na bazie otwartych stron, a on pokaże, co zrobił po drodze.

Plan na najbliższe tygodnie

Perplexity zapowiada, że androidowy Comet dostanie tryb bardziej „konwersacyjnego agenta”, który będzie szukał między witrynami, skróty do szybkich akcji oraz pełnoprawny menedżer haseł. Już teraz asystent potrafi badać temat w wielu kartach i syntetyzować wyniki. Firma chwali się też postępami na desktopie: dłuższe, bardziej złożone zadania – w stylu przenoszenia danych ze strony do arkusza – mają działać sprawniej. To wskazówka, dokąd zmierza mobil: mniej kopiuj-wklej, więcej „zrób to za mnie”. Wersja na Androida ma też od początku blokowanie reklam, co wielu uzna za powód, by spróbować. [3]

W tle widać, jak Perplexity rozgrywa wdrożenie. Najpierw zaproszenia dla Pro/Max i najaktywniejszych użytkowników („Chcesz wpłynąć na przyszłość mobilnego przeglądania? Zwiększ swoje szanse użyciem na Androidzie i statusem Pro/Max!” – pisał na X szef firmy Aravind Srinivas), teraz oficjalny debiut i szybkie iteracje funkcji. Najpierw Android – i trudno się dziwić, bo ten system pozwala na więcej, jeśli chodzi o integracje i procesy w tle.

Gdzie są haczyki

Agent w przeglądarce brzmi świetnie, dopóki nie zada się trzech nudnych pytań: prywatność, zaufanie, bateria. Transparentność działań pomaga, ale i tak trzeba jasno wyłożyć, jakie dane widzi i gdzie je wysyła. Do tego dochodzą ograniczenia mobilnych systemów – długotrwałe zadania lub automatyzacje potrafią się wywrócić na zezwoleniach, oszczędzaniu energii i politykach sklepu. Wreszcie ekonomia: wbudowany adblock to ukłon w stronę użytkownika, ale też kij w mrowisko wydawców, którzy i tak liczą każdy CPM. To nie jest problem Cometa per se, bardziej sygnał, że bitwa o to, gdzie w łańcuchu wartości siedzi „AI w przeglądarce”, dopiero się zaczyna.

Jest jeszcze czynnik „czy to działa w realu”. Na desktopie Perplexity pokazało, że potrafi zredukować czas żmudnych czynności. Na telefonie margines błędu jest mniejszy: kontekst zmienia się szybciej, a cierpliwość użytkownika jest krótsza niż powiadomienie z Messengera. Jeśli Comet ma odnieść sukces, musi być nie tylko mądry, ale i błyskawiczny. Agent, który myśli trzy sekundy za długo, jest agentem, którego wyłączasz.

I tak, są braki: brak synchronizacji historii, część funkcji z desktopu wciąż w drodze. Z drugiej strony, już teraz to najbardziej konsekwentna próba „AI-first” na telefonie. W świecie, w którym wszyscy dorzucają AI jak keczup do frytek, Perplexity próbuje ugotować nowy przepis.

Na koniec najważniejsze: Comet nie zdetronizuje Chrome’a jutro rano. Ale może podsunąć odpowiedź na pytanie, jak będzie wyglądało przeglądanie sieci, gdy kliknięcia zastąpią polecenia, a w tle zadziała mały, przezroczysty autopilot. Czy oddacie mu kierownicę choćby na kilka przecznic?

Źródła

Dodaj komentarz